Through regions.wine

View Original

Piemont. Tenute Cisa Asinary dei Marchesi di Grésy

Życie jest pełne niespodzianek. Spotkanie z Jeffem Chilcottem, Nowozelandczykiem i celarmasterem Tenute Cisa Asinary dei Marchesi di Grésy w Koki Wine Bar w Barbaresco w ostatnią noc, kiedy restauracje były jeszcze otwarte przed drugą falą ograniczeń COVID we Włoszech, było jednym z tych szczęśliwych zbiegów okoliczności.

Jeff zaprosił nas do siebie, zanim opuścimy Piemont, więc pewnego popołudnia wybraliśmy się wynajętą Vespą z Barolo na strome wzgórza Barbaresco.

Winiarnia Marchesi di Gresy znajduje się w samym sercu regionu Barbaresco, w otoczeniu pięknego amfiteatru, który jest ich najsłynniejszą parcelą: Martinenga. Marchesi di Gresy posiada 38 hektarów winnic podzielonych na cztery parcele: Martinenga, Monte Aribaldo, La Serra i Monte Colombo. Rodzina Di Gresi jest właścicielem tego miejsca od 1797 roku, a produkcję win rozpoczęła w 1973 roku. To właśnie w tym roku rodzą się wielkie wina: Barbaresco Martinenga, Martinenga Langhe Nebbiolo i dolcetto.

Obecnie w centrum uwagi znajduje się Martinenga - wspaniała parcela otaczająca posiadłość. Z tej 24-hektarowej działki powstają trzy różne wina Barbaresco: Martinenga Barbaresco, Camp Gros Martinenga Barbaresco i Gaiun Martinenga Barbaresco. Rok 2010 był kolejnym kamieniem milowym dla winnicy - po raz pierwszy wyprodukowano Camp Gros Martinenga Riserva, które jest flagowym winem. Produkuje się tu także szereg win białych z sauvignon blanc i chardonnay.

Najpierw odbyliśmy spacer po piwnicach i wysłuchaliśmy historii rodziny Marchesi di Gresy oraz winnicy. W piwnicy czyszczono właśnie zbiorniki po produkcji rocznika 2020. Następnie usiedliśmy w bardzo pięknej, okrągłej sali degustacyjnej z widokiem na okoliczne wzgórza.

Jeff jest bardzo hojnym gospodarzem i uraczył nas kompleksową degustacją całej linii Marchesi di Gresy. Spędziliśmy kilka godzin na rozmowach o życiu i przygodach z winem przy kilku doskonałych butelkach. Zabawną historią jest to, jak Jeff wylądował w Piemoncie zamiast w Toskanii, tylko dlatego, że jego przyjaciel kupił mu zły bilet na pociąg. Mieliśmy przyjemność spróbować:

  • Langhe Sauvignon 2019

  • Langhe Gresy Chardonnay

  • Barbera d’Asti Monte Colombo 2013

  • Langhe Virtus Ross 2010

  • Barbaresco Martinenga 2017

  • Barbaresco Gaiun Martinenga 2016

  • Barbaresco Camp Gros Martinenga Riserva 2015

  • Monferrato Merlot da Solo 2011

Wina białe były bardzo skoncentrowane i świeże. Pamiętamy chardonnay w stylu rodem z Burgundii, raczej Mersault niż Chablis, co nam odpowiadało. Z czerwonych poczęstowano nas merlotem, który wydał nam się bardzo ładnie zbalansowany i oddający charakter winogron. Barbaresco były po prostu wspaniałe. Martinenga 2017 miała piękny nos z kwiatami i przyprawami, takimi jak mięta i tytoń. Koniec końców to Gaiun skradł nasze serca. To naprawdę klasa sama w sobie. Znów pojawiły się przyprawy, takie jak mięta czy cynamon. Wszystko to było pięknie owinięte wokół soczystych nut wiśniowych, które od razu powiedziały mi, że to wino jest godne starzenia. Innymi słowy, jest to jeden z faworytów naszej piwniczki na przyszłość!

Camp Gros Martinenga Riserva nie dało się ocenić. Jeff otworzył dla nas zupełnie nową butelkę, która na początku była bardzo zamknięta, błagając o więcej czasu . Niestety, czas był dobrem, którego rozpaczliwie nam brakowało (musieliśmy jeszcze odbyć podróż powrotną do Barolo na Vespie!). Jest to wino, do którego z niecierpliwością będziemy wracać następnym razem, gdyż jego potencjał jest niewątpliwy!